sobota, 3 listopada 2012

Trzy

Euforia mnie nie opuszcza! Jest super, super, super!
Zacznę od najważniejszego:
Gdy czytam Wasze komentarze, cholernie poprawia mi się humor. Wasze wsparcie jest strasznie ważne. Mobilizuje mnie. Chcę częściej móc pisać takie posty jak wczoraj, żeby móc czytać Wasze pochwały! Nakręcacie mnie! Jesteście cudowne :***

Dzisiaj niestety nie mogę się pochwalić dobrym bilansem. Był beznadziejny, więc nawet nie liczyłam kalorii. Przez to wszystko znów zwymiotowałam. Wiem, jestem okropna. Przepraszam. Muszę przestać. Muszę nauczyć się nad sobą panować.
Wiecie co mnie gubi? Moja mama. Gdy jest w pracy, potrafię cały dzień nic nie jeść. Na obiad są wtedy zazwyczaj zupy, więc tacie mówię, że sobie później odgrzeję. On zazwyczaj gdzieś wychodzi i nawet nie wie, że nie jem. A gdy jest mama... Nie dość, że robi obiady, od których ciężko się wymigać, to na dodatek kuszą i to strasznie. Na dodatek często robi różne inne rzeczy, jak np. dzisiaj śniadanie, które muszę zjeść, bo nie lubię wyrzucać jedzenia. Agh! Strasznie mnie to irytuje. A później wymiotuję. I dupa.

Ale mam też dobrą wiadomość - znów ćwiczyłam! Kolejne 40 minut z Ewą Chodakowską. Wydaje się mało, ale gdy ćwiczę pot leje się ze mnie strumieniami. Naprawdę kobieta daje popalić. No i z tego co widziałam naprawdę daje to jakieś efekty! Nie pozwólcie mi się poddać!

Poza tym, co jeszcze? Dokończyłam sprzątanie w pokoju. Wszystkim mówię, że już na święta, bo tak bardzo chcę żeby już one nadeszły. Mają mnie za wariatkę, ale co tam! Chcę święta!
Została mi jeszcze szafa. Jakoś nie umiałam się za nią zabrać, bo jest ona na półpiętrze. Mam taki mały pokój, że się w nim nie mieści, więc schowane tam są ubrania, w których rzadziej chodzę. Ale i tak trzeba je uporządkować. Może jutro to zrobię. Albo w następnym tygodniu.
I upiekłam kolejne ciasteczka. Tym razem zjadłam ich mniej niż wczoraj. Były z cynamonem, więc kolejna rzecz, która przypomniała mi o świętach. Jedyne czego się obawiam, to jedzenia. Przecież w Boże Narodzenie zawsze się tyle je... No ale damy radę. Z Wami mogę wszystko!

Teraz idę sobie zaparzyć herbatę i zabieram się za naukę historii. Tak bardzo mi się nie chce! No, ale trudno.

Na koniec chciałam przeprosić, że nie zawsze komentuję Wasze posty. Czytam je wszystkie, ale gdy nie wiem co napisać, wolę sobie odpuścić, niż wysyłać puste słowa. Jestem jednak z Wami całym sercem!

XOXO





DAMY RADĘ!!!
WSZYSTKIE BĘDZIEMY CHUDE!!!
NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH!!!

4 komentarze:

  1. Też tak miałam z mamą . Ale znalazłam sposób :3 Mówie jej, że jadam obiady w szkole. Ona daje mi na nie pieniądze i jest zadowolona, że nie chodzę głodna i nie musi gotować, a ja mogę normalnie funkcjonować na swoich różnych dietach . (oprócz tego kasę mogę wydać na coś dla siebie).
    Gratuluje chęci do ćwiczeń.
    3maj się : *

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że humor Ci dopisuje. Ja zawaliłam wczoraj i nastrój razem z motywacją opadł do samej ziemi. Dobrze, że chociaż Tobie się udaje. Doskonale Cię rozumiem jeżeli chodzi o rodziców. Mój tata nie zauważyłby nawet gdybym nic nie jadła ale za to z mamą jest gorzej. Jakoś to przetrwamy, musimy ;) Na święta też się bardzo cieszę i rodzina tylko się ze mnie śmieje, bo ciągle o nich nawijam odkąd skończył się wrzesień. Uwielbiam ten klimat, ale za to obawiam się jak Ty świątecznego jedzonka... Z tym już będzie gorzej.
    Trzymaj się i chudnij :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam tak że nie lubię wyrzucać jedzenia. ;P
    To jest jak fobia, wtedy karmię innych tym jedzeniem.
    Powodzenia w diecie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twoje pozytywne notki bo mnie tylko motywują :)
    Powstrzymaj się lepiej od wymiotowania :*
    ja też robię porządki świąteczne (tylko, że raz na jakiś tydzień, bo nigdy nie jest tak czysto jakbym chciała :D). A w święta jakos to będzie i może nie przytyjemy zbyt dużo ; )

    OdpowiedzUsuń