środa, 7 listopada 2012

Siedem

Bonżur dziewczyny :D
Zawsze gdy wchodzę na tego bloga, czuję niesamowity przypływ pozytywnej energii, motywacji itd. Choć dzień w sumie był nienajlepszy, to dzięki Waszym komentarzom, za które strasznie dziękuję, teraz jest mi super!

Na początek jak zawsze bilansik:
śniadanie: bułka z serkiem topionym light
obiad: lazania
dodatkowo: 6 delicji, 4 ciastka, 2 białe michałki, szklanka soku
Czyli ogólnie źle. Gdy przyszłam ze szkoły zjadłam obiad i nie zamierzałam nic więcej brać do ust. Ale włączyłam TV i jak zwykle zaczęłam szukać czegoś do przekąszenia. Po 4 ciastkach uznałam, że i tak już jest źle, więc pieprze to - i zjadłam delicje i michałki. Później zwymiotowałam ;/
Wstyd mi. Bo w końcu tak łatwo było tego uniknąć. Kalorii nawet nie liczę.
Wypiłam jednak butelkę wody, kilka szklanek herbat... może nie będzie najgorzej.

Znacie coś słodkiego czym można zastąpić słodycze (poza owocami)? Ewentualnie słodycze małokaloryczne? Coś czym można pokonać głód słodkości?

Pozytywy tego dnia:
- rodzice kupili wagę kuchenną. Co prawda taką zwykłą za 17 zł w TESCO, ale zawsze coś prawda? W końcu będę mogła zważyć swoje jedzenie, choć pewnie nie każdy posiłek, bo się czegoś domyślą.
- w końcu sprawdziany za mną i chyba nie najgorzej mi poszło, choć zobaczymy
- wytrzymałam od 9.50 do 16.20 w szkole na jednej bułce i nie byłam głodna! choć zawsze w szkole myślałam już tylko o obiedzie, tym razem czułam, że wcale nie muszę go jeść!

Minusy:
- zawaliłam
- też zaczynają mnie irytować ludzie; irytują mnie ich banalne żarty, przekomarzania się, błahe problemy... chociaż może tutaj chodzi tylko o zaledwie kilka osób? nie wiem, staram się tym nie dołować.
- ... ? Nie będę wymyślać na siłę :D

Co tu Wam jeszcze napisać... O już wiem! Gdy wracałam do szkoły i irracjonalnie gdy wymiotowałam, poczułam się silniejsza. To mój czwarty blog i czwarta próba samodzielnego schudnięcia (byłam jeszcze na Dukanie, ale to z mamą, gdzie kontrolowała mnie i dbała i wg). Ale po raz pierwszy czuję, że naprawdę mam szanse osiągnąć cel. Nie boję się tak bardzo, że wpadnę w anoreksję, czy coś w tym stylu. I wierzę w to, że może mi się udać. Wcześniej nie podchodziłam do tego tak poważnie. A teraz... Czuję, że jeśli tylko się nie poddam będę szczupła. W końcu ćwiczę, a z jedzeniem powoli walczę. Pewnie, są chwile zwątpienia, jednak trwają one sekundę. UDA MI SIĘ!!! I WAM TEŻ :*

Wczoraj wieczorem dostałam strasznego kopa. Zaczęłam się uczyć tych krain geograficznych... i wciągnęło mnie! Nie chciałam iść spać żeby nauczyć się tego perfekcyjnie i żałowałam, że tak późno się za to zabrałam! Co się ze mną dzieje?! Czułam się przy tym naprawdę genialnie!

O jeszcze jedno - od następnej notki (czyli pewnie jutra) zacznę odpisywać na Wasze komentarze w notkach, bo tak chyba jest najłatwiej :)

Chyba coś jeszcze chciałam napisać... Ale  nie pamiętam co. Najwyżej dopiszę później.


XOXO






zakochałam się w tym^^

MOŻEMY UPADAĆ, JEŚLI SIĘ PODNOSIMY.
MOŻEMY SŁABNĄĆ, JEŚLI SIŁY ODZYSKAMY.
NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH.
TO KIM JESTEM, JAKA JESTEM ZALEŻY TYLKO ODE MNIE.
NIE OBNIŻAMY SOBIE POPRZECZKI.
DĄŻYMY DO PERFEKCJI.
prawda The Bigger One? :)

4 komentarze:

  1. Mam tak samo ludzie mnie irytują strasznie są wkurzający. ;/
    Trzymaj się jutro będzie dobrze z dietą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, bardzo mi się podoba Twój optymizm. Zawsze, gdy czytam Twoje notki, czuję się zmotywowana Twoimi słowami. I ba, że prawda, nie obniżamy sobie poprzeczki, dążymy do perfekcji i jesteśmy silne.

    Nie przejmuj się za bardzo dzisiejszym bilansem, każdemu może się zdarzyć wpadka, jutro na pewno będzie lepiej:*

    Co do słodkich niesłodyczy - polecam pancaki. Podam Ci bardzo porsty przepis na moje, to taka zdrowa wersja: wbijasz dwa jajka do miski, wsypujesz do niej też 1/3 szklanki otrębów owsianych (mogą być też żytnie itd.) i mieszasz aż do uzyskania jednolitej masy. Potem wylewasz na patelnię i po paru minutach pancake gotowy:) Trzeba go tylko pod koniec przewrócić na drugą stronę oczywiście. Ja jem je z konfiturami, najbardziej smakuje mi z wiśniową. To jest jakieś 250kcal, ale bardzo zaspokaja uczucie głodu, pobudza trawienie, bo otręby no i jest pyszne. Poza tym jogurty, np. Danio Intenso, jest takie z czekoladą, a ma dość mało kalorii, bo 163, o ile dobrze pamiętam.

    Szczerze mówiąc, zmartwiło mnie trochę to zwrócenie jedzenia. Z tym lepiej uważać. Jestem przekonana, że dasz radę bez tego:* Ale naprawdę super, że walczysz i wierzysz, że osiągniesz swój cel. Ja też w Ciebie wierzę:*

    O, i zazdroszczę wagi kuchennej:) Moi rodzice bardzo z tym wzlekają przez to, że psychiatra stwierdził u mnie ten głupi syndrom.

    Całuję:* Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie są bardzo irytujący co niektórzy.
    Więcej plusów niż minusów więc pozytywnie;)
    Całuję mocno kochana:**

    OdpowiedzUsuń
  4. odpisywanie na komentarze w notkach - dobry pomysł : )
    ja od dłuższego czasu nie cierpię ludzi, dziwne.
    a tam, każdy ma gorsze dni :)
    udaa nam się :*

    OdpowiedzUsuń