środa, 14 listopada 2012

Czternaście

Hejka!
Dzień chyba pozytywny. Nie byłam w szkole i zajęłam się szkicowaniem, a później zrobiłam zadanie, pooglądałam seriale... Nic ciekawego ;) Tacie powiedziałam, że zaspałam i nie warto mi było już iść do szkoły. Trochę się zdenerwował, ale co tam. Bardziej się obawiam reakcji mamy, która dopiero ma wrócić z pracy...

Bilans:

Śniadanie: ciemna bułka (160), plaster seru topionego light (44), trochę papryki (20), 2 plstry szynki (36)
kalorie: 260 godzina: 09:30

Drugie śniadanie: grejprfut (100)
kalorie: 100 godzina: 12:30

Obiad: bigos (200)
kalorie: 200 godzina: 14:30

Kolacja: Danio waniliowe light (134), 2 kruche paluszki z cukerm (50), pół łyżeczki nutelli (40)
kalorie: 224 godzina: 16:00

Łącznie: 784 kcal

Nie jestem do końca zadowolona. Przy "kolacji" się złamałam i do Dania dołączyły te ciasteczka (wie ktoś jak się one nazywają? tutaj zdjęcie). No ale trudno. I tak mogło być gorzej, na przykład porównując do wczoraj.

Wczoraj zjadłam cholernie dużo, zwymiotowałam, ale o tym już wiecie. Zapomniałam Wam tylko powiedzieć, że wieczorem wypiłam Xennę - 1 kubek z 2 saszetek + 1 kubek z 1 saszetki (ukradłam babci). Zadziałało choć dopiero w nocy i dzisiaj rano. Całe szczęście, że byłam w domu i nie chodzi tu tylko o oczywisty efekt, który jednak mógł być lepszy, ale o ból. Strasznie bolał mnie brzuch, więc już więcej nie będę tego stosować. Chyba.

Co więcej? Miałam dzisiaj ćwiczyć, ale było mi tak zimno, że nie mogłam się zmotywować. Jutro będę.

Zrobiłam sobie w Excelu tabelkę, do której wpisuję każdy posiłek i liczbę kalorii. Liczy mi w nim ile było ich łącznie i o ile za dużo zjadłam (planuję trzymać się 650, choć już dzisiaj zawaliłam). Mam nadzieję, że będę z niej korzystała i wkrótce będzie mniej niż te 650 ;)

Mam problem z sobotą. O 16.00 idę na maraton zumby z moją przyjaciółką (3h), a inna koleżanka zaprosiła mnie do siebie na taką małą imprezkę dla dziewczyn. Chciałabym iść, ale:
- nie wiem czy się rodzice zgodzą bym tam nocowała
- późno będę w domu (około 20)
- będzie pewnie sporo jedzenia + może alkohol
- ostatnio źle się czuję w towarzystwie ludzi
I w sumie nie wiem czy iść. Z jednej strony może być fajnie, może moje więzi z koleżankami z nowej szkoły staną się silniejsze, ale z drugiej... Chyba mnie rozumiecie...

No ale do soboty jeszcze jest czas. Nie ma co się martwić na zapas ;)

Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze
XOXO


BĘDĘ MIEĆ TAKI BRZUSZEK!!!

6 komentarzy:

  1. Bilans jest w porządku :) Możesz iść, ale uważaj, bo to będzie wielka pokusa (co do jedzenia) ja niestety też mam ten problem, bo jutro idę do kina, i wszyscy będą mieli jedzenie.. nalegali, żebym się z nimi złożyła. Mam nadzieję, że wygram walkę z pokusą, tak samo jak i ty w sobotę. Wierzę w ciebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ktoś mi "ukradł" moj Narinkowy Obrazek prfofilowy;))
    fajnie by bylo jakbys zmienila, bo sie ju do niego przyzwyczailam,jest ze mna od poczatku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, bardzo ładny bilans + ważne, że urozmaicone posiłki. Nie przejmuj się ciasteczkami, owszem, mogłaś sobie odpuścić, trudno, odmówisz sobie następnym razem. Kurde, kojarzę je, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć nazwy :D Excelowa tabelka to świetny pomysł! Też muszę sobie zrobić, bo póki co wszystko zapisywałam w telefonie/na kartkach/w komputerowym notatniku. Co do soboty - ciężka decyzja. Bo maraton zumby to super pomysł, taniec bardzo fajny, energiczny, straciłabyś kalorie i na pewno fajnie bawiła... Ale dziewczyński wieczór, na którym możesz zacieśnić więzy z koleżankami z klasy, hm, no też naprawdę super pomysł. Taka integracja, dobra zabawa i w ogóle na pewno Was do siebie zbliży, a na tańce zawsze zdążysz, bo takie kursy są często, prawda? Jedzenia i alko mogą być problemem, ale jeśli będziesz piła dużo wody, pokusy powinny zniknąć. Miałam tak parę dni temu. Ciekawa jestem, co postanowisz. Jeszcze raz gratuluję bilansu, trzymaj tak dalej:)
    Całuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej.
    Ładny bilans :)

    Tak trzymaj kruszynko <3

    Trzymaj sie chudo i chudnij Motylku :*

    OdpowiedzUsuń
  5. haha tez tak mam że jak jest mi zimno to mi się nie chce ruszyć, tylko to jest absurdalne, bo wiadomo, że jakbym zaczęła ćwiczyć to byłoby mi ciepło ;) a co do spotkania to polecam iść, chyba nie chcesz wyjść na aliena który nic nie je :) poznasz zabawisz się weź butelkę wody, ale zjedz też coś, powalczysz i będziesz z siebie zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry bilans, więc nie narzekaj ;p A te ciasteczka to chyba ptysie czy coś w tym guście. Też je kiedyś jadłam ale nie pamiętam dokładnie nazwy.

    Może zamiast wymiotować i zażywać te napoje przeczyszczające po prostu poćwicz albo coś, bo to nie jest najlepsze rozwiązanie moim zdaniem. Oczywiście zrobisz jak uważasz :)

    Tabelka to świetny pomysł, ale polecam Ci stronę www.fitwit.pl - zakładasz sobie tam konto i masz świetną możliwość podliczania sobie kcal. Do tego są tam już różne produkty z ilością kcal i innych takich. Polecam.

    Co do soboty to mam podobny problem. Muszę iść na imieniny do cioci, co wiąże się z duuużą ilością jedzenia i boję się, że nie dam rady. Jednak chyba nie będę miała opcji, żeby nie pójść, więc będę musiała zmierzyć się z wyzwaniem. Nie warto stronić od ludzi, bo potem łatwo o depresje i inne złe nastroje, a więc jeżeli chcesz to idź i razem przejdziemy przez tą pokusę jedzenia :)

    Trzymaj się kruszynko :*

    OdpowiedzUsuń