czwartek, 1 listopada 2012

Jeden


Dobry wieczór :)

Wczoraj chciałam tylko oficjalnie otworzyć bloga, więc niewiele pisałam o sobie, czy o nim. Chciałam dzisiaj coś opowiedzieć, ale w sumie nie bardzo wiem co.
Może zacznę od tego dlaczego założyłam tego bloga?
Odpowiedź jest prosta i chyba każda z Was ją rozumie. Nie jest to nic oryginalnego - źle się czuję w swoim ciele i chcę schudnąć. Próbowałam już wiele razy. To mój czwarty blog. Nie wytrzymywałam na poprzednich zbyt długo, ale mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Muszę ze sobą coś zrobić, bo dawno nie ważyłam tak dużo. I choć może nie wyglądam tragicznie, to mi to nie wystarcza. Chcę być perfekcyjna.

Tyle wstępu wystarczy, prawda? ;)
No to zabieram się za opisanie dzisiejszego dnia.

W sumie sama nie wiem czy był udany, czy nie. Od rana miałam zły humor. Wszystko mnie drażniło, chciało mi się płakać itp. Depresja. Na szczęście niczego nie zjadłam aż do obiadu, którym była jedna kiełbaska i sałatka ziemniaczana. Nie dużo, ale wiem, że mogłam zjeść mniej. No trudno. Aż tak kaloryczne to nie było.
Później z rodzicami poszłam na cmentarz. Po odwiedzeniu wszystkich grobów i zakończeniu mszy, ciocia zaprosiła nas do siebie. Tam zjadłam... nawet nie wiem ile kawałków kruszonego ciasta z malinową pianką :( było naprawdę pyszne, choć byłam na siebie wściekła, gdy je zjadłam. Na kolację zaś była pizza domowej roboty. Chciałabym móc powiedzieć, że zjadłam mało, ale niestety... Plus kilka szklanek coli, soku. Fatalnie. Na szczęście, ostatni posiłek zjadłam gdzieś tak około osiemnastej, więc może nie będzie najgorzej.
Po powrocie do domu zrobiłam coś czego nienawidzę - zwymiotowałam. Wiem, że nie powinnam tego robić, jest to okropne. Ale musiałam. Nie chciałam przytyć, zwłaszcza, że po wczoraj waga zeszła do 62coś kilogramów. Znów miałoby być 63, albo co gorsza 64? Wiem, że mnie to nie usprawiedliwia, że powinnam była się powstrzymać przed jedzeniem. Poprawię się. Początki są zawsze trudne.

Teraz mam świetny humor. Wiadomo - około północy najłatwiej o nową siłę, pozytywne myślenie, wielkie plany. Obym jutro dalej była pełna tej energii!


Jako że zaczyna się nowy miesiąc czas na postanowienia. Nie bardzo wiem, co wymyślać, bo jeszcze nie udało mi się dotrzymać złożonych sobie obietnic. Na początek tylko tyle:
1 grudnia moja waga będzie pokazywać poniżej 58 kilogramów. 
UDA MI SIĘ.
Razem z Wami.
W kupie siła ;D

XOXO

2 komentarze:

  1. Lepiej więcej nie wymiotuj. Nie skończy się to dobrze. Poćwicz więcej ale nie wymiotuj. Cieszę się , że postanowiłaś wrócić.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też właśnie zaczynam :) dodaję się do obs.
    Ja w nocy też zawsze myślę tak pozytywnie i wgl a rano wszystko to wydaje mi się bezsensu ; D

    Trzymam kciuki :*

    OdpowiedzUsuń